O stronie

Świat się zmienia, a my nie. Właściwie chyba każdy, kto interesuje się jakoś edukacją, rozwojem, gajdingiem (nie wiem czy jest polskie słowo właściwie oddające znaczenie angielskiego guiding), skautingiem, harcerstwem itd. wie to co napiszę poniżej, ale postanowiłem to zebrać w jednym miejscu, żebyśmy wiedzieli o czym mówimy. Żeby ustalić wspólnotę pojęć, jakoś określi obszar zainteresowań bo bez tego się nie zrozumiemy.

Z konieczności wszystko opiszę bardzo skrótowo. Ale to dobrze, bo to tylko informacja o co mi chodzi i co chcę zrobić. I dlaczego.

Świat się zmienia. Gwałtownie. Szybciej niż jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Często szybciej niż możemy to zauważyć. Nasze dzieci, czy dzieci naszych dzieci są jakby z innej planety. Nie wychowywały się bez telewizora czy komputerów. Dla nich normą są telefony komórkowe i powszechny dostęp do sieci i satelitów. A konsekwencje tego są takie, że to są inne istoty. Nie gorsze czy lepsze. Inne po prostu.

A my tego nie zauważamy. Fundujemy im XIX-wieczną szkołę (Herbart) albo zajęcia świetlicowe i swego rodzaju ZBOWID. Albo podejście typu "mój-mój-mój" (o tym przy innej okazji).

Normą jest, że rodzice robią za dziecko wszystko. Nawet myślą. A dziecko nie ma szans nauczyć się odpowiedzialności. Czy ponoszenia konsekwencji swoich czynów. Czyli... nie ma szans się uczyć i rozwijać. I to jest nasza wina! Nie zauważamy tego i nie potrafimy, nie mamy nawet pomysłu na to, jak przygotowywać nasze dzieci do życia w świecie, o którym nie tylko nie mamy pojęcia, ale nie możemy nawet przewidzieć jak będzie wyglądał?

Dwieście lat temu ojciec mógł nauczyć syna jak żyć i jak wykonywać konkretną pracę. Wiedział jak, bo nauczył go tego jego ojciec i miał swoje długie, życiowe doświadczenie. W świecie, który wyglądał tak samo jak w jego dzieciństwie. Który znał i o którym był pewien, że będzie taki właśnie gdy jego syn wejdzie w dorosłość.

Sto lat temu było podobnie, ale już zaczęła się lawina. A dziś lawina pędzi szybciej od światła.

Nikt nie bije na alarm bo nikt nie widzi takiej potrzeby. Wszystko jest super. Jak dziecko nie jest w stanie przebiec stu metrów to dostanie puchar za uczestnictwo. Jak nie rozumie po co ma wkuwać życiorys Zośki to mu się zrobi zajęcia "w izbie", w których będzie wypisywać na karteczce jakie jego zdaniem cechy charakteru ma mieć lider. A niby skąd ma to wiedzieć?

W rezultacie harcerstwo się zwija. Szkoły też by się zwijały, ale są obowiązkowe. Szkoły prywatne się nie zwijają, bo dla nich dziecko to nie uczeń, to klient. A ten, jak wiadomo, ma zawsze rację. Albo przestaje płacić. Głosuje, by tak rzec, nogami.

Świat się zmienia. Dziś to media, w szczególności social-media kształtują sposób w jaki go postrzegamy, w jaki go widzimy. Media stosują różne środki by w powolnym procesie trwale wpływać na nasz światopogląd. Powolnie, ale trwale. Donald Trump wygrał wybory prezydenckie dzięki algorytmom, które dostosowywały wyświetlane treści do profilu każdego czytającego. Każdego. Na prawdę nie trzeba dużo danych, żeby taki profil z zadziwiająco dużą dokładnością sprokurować. A robią to właśnie algorytmy.

Na razie to ludzie uczą algorytmy jak mają działać (to jest właśnie sztuczna inteligencja), ale specjaliści twierdzą, że już niedługo. Niedługo algorytmy będą tworzyć algorytmy i to maszyna zdecyduje, koniec końców, o naszych poglądach... Maszyna zdecyduje o naszych wartościach. W celu maksymalizacji zysku jakiejś korporacji, partii politycznej czy kogo tam jeszcze.

Z drugiej strony rośnie już kolejne zombie-pokolenie, dla którego kilka godzin dziennie z oczami wbitymi w telefon to norma. I to głównie social-media pochłaniają ich uwagę. Otyłość, cukrzyca, niedobory uwagi, zaburzenia łączone i takie tam to naprawdę drobiazg w porównaniu z tym o czym wcześniej.

Jestem fanem harcerstwa (ruchu). Uważam, że jest super, że sam w sobie jest wartością i że dodatkowo jest remedium na opisywane przeze mnie problemy. Wierzę w harcerstwo i jestem pewien, że musimy w nie "inwestować". Pilnie.

Na naszych oczach powstaje świat, którego nie tylko nie znamy, ale do którego nikt z nas nie jest przygotowany i nikt nie ma zielonego pojęcia jak będzie wyglądał. I co my na to? I nie, nie jest to pokoleniowe narzekanie w stylu "a za moich czasów to panie młodzież była lepsza". Nie, jesteśmy świadkami sytuacji bez precedensu. Jesteśmy jej uczestnikami. Bądźmy uczestnikami aktywnymi, nie tylko biernymi.

Ja nie chcę, żeby komputer kształtował wartości przyszłych pokoleń. Moim zdaniem harcerstwo dzieje się "w polu", a nie "w izbie". Jest szkołą charakteru. Jest naturalna barierą dla miernoty. I musi się rozwijać. Stąd ten projekt.

Oczywiście samo pisanie, sama wymiana myśli to za mało. Ale od czegoś trzeba zacząć.

Chciałbym zbierać opinie i pomysły, doświadczenia praktyków. Informacje o tym co działa i co nie, namysł nad tym dlaczego (działa lub nie). Zapraszam tu osoby, które nie uważają, że wszystko jest super i nic nie należy robić.

Aplikacja będzie rozbudowywana i wkrótce będzie można tu zamieszczać własne teksty, a nie jedynie komentować moje. Lista kategorii także będzie rosnąć/zmienić się w miarę potrzeb.

Na stronie wykorzystałem zdjęcia własne oraz pochodzące ze strony pixabay.com. Jest też jedno zdjęcie Marka Ambickiego. Dostałem je 12 lat temu i pamiętam, że mogłem wykorzystać, ale nie pamiętam szczegółów. Jeśli już nie mogę, proszę o wiadomość - natychmiast je usunę.

Stronę obsługuje autorski program biplane w wersji 2.xx.